Jedno z pytań, które słyszę najczęściej to:
– Czy Albania to nie jest przypadkiem kraj muzułmański? – zadawane przez każdego, kto usłyszał, że jestem w związku z Albańczykiem, a sam nie jest z Albanii. Moja rodzina zadała mi dokładnie to samo pytanie, tak jak i moi znajomi oraz przypadkowi ludzie w internecie, szczególnie na grupach zrzeszających Polaków na Wyspach.
Odpowiedź jest różna. I tak, i nie. Owszem, większość mieszkańców Albanii to Muzułmanie, około 65%. Dla porównania Katolików jest tak około 10%, a ogólnie Chrześcijan (wliczając w to Katolików) 20%. Reszta to wyznania tradycyjno-albańskie (o których może jeszcze kiedyś napiszę, bo to ciekawy temat) lub ateizm. W miastach można znaleźć sporo meczetów. Powiedziałabym więc, że teoretycznie jest to kraj muzułmański.
Nie jest to jednak kraj muzułmański w takim stopniu jak państwa Bliskiego Wschodu lub północnej Afryki i nie w takim stopniu, jak przypadkowy człowiek z zachodniej Europy to sobie wyobraża. Często słysząc o tym, że w Albanii mieszkają Muzułmanie, zapominamy, że to nadal jest Europa, a kultura i tradycja tam sięga dużo wcześniejszych czasów niż tylko przejęcie kraju przez Imperium Osmańskie. Nawet w tamtych czasach był to teren o znacznej autonomii w niektórych momentach. Północ Albanii przez długi czas nie została zdobyta przez wojska muzułmańskie, dlatego na przykład widać ogromny udział Chrześcijan na tamtych obszarach. Miasto Szkodra jest podzielone prawie na pół jeśli chodzi o te dwie religie.
Albańczycy przez lata walczyli z opresją ze strony Imperium Osmańskiego oraz z atakami ze strony Serbii i innych krajów bałkańskich. To wykształciło w nich ogromną przynależność narodową, gdzie bycie Albańczykiem stało się dużo ważniejsze niż wyznanie, bo to zmieniało się co jakiś czas na obszarach spornych, a przecież prawie cała Albania była takim obszarem. Walka przeciwko Imperium wzmagała w Albańczykach chęć pozbycia się wszelkich narzuconych im przez opresora tradycji, więc zdecydowanie nie powinno nas dziwić to, że nigdy nie powrócili oni do wzorowego Islamu, a woleli kontynuować popularyzowanie własnego folkloru i wierzeń innych niż Islam.
Cała historia albańska roi się od dążeń do nie podległości i powstań różnego rodzaju, które odbywały się głównie na północy, ale nie tylko. Z bardziej współczesnych dat podaje się lata 1833-1839 jako próbę wybicia się przez Albańczyków pomiędzy Słowianami a Turkami. Był to bardzo trudny dla nich okres, jednak po latach pod obcym panowaniem rozważali zbliżenie się kulturowo do reszty Bałkanów wzamian za możliwość walki tylko na jednym froncie, zamiast mierzyć się dodatkowo z Serbią. To odrobinę zmieniło też procenty w statystykach na temat wyznawanej religii.
Komunizm w Albanii nie przewidywał istnienia ani Kościoła Katolickiego, ani Islamu. Wszelkie przejawy religijności były tępione przez rząd, niezależnie od tego, jaka to była religia. Jedynie na obszarach takich jak wysokie góry, gdzie organizacjom rządowym albo nie chciało się wjeżdżać, albo po prostu nie było do tego warunków (znam parę takich miejsc, gdzie ciężko jest wjechać nawet teraz, jeśli nie zna się terenu, co pięć metrów widać znaki „tu zginęło 20 osób” z późniejszym dopiskiem „+15” i „+3”), religia przetrwała i co ciekawe, był to głównie katolicyzm, gdyż góry zawsze były zamieszkiwane głównie przez Chrześcijan.
Jak już napisałam wcześniej – dla Albańczyków najważniejsza jest przynależność narodowa, dopiero później religijna. Raczej nie stawiają religii, jako najważniejszej rzeczy w życiu, nie dobierają sobie znajomych pod tym względem. Oczywiście różne osoby mają różne opinie na te tematy, ale ogół jest tolerancyjny pod względem religijnym. Czasami chrześcijańscy rodzice pogadają sobie „tylko żebyś z jakimś wyznawcą Islamu nie poszła”, ale na gadaniu się raczej kończy. W drugą stronę działa tak samo. Kościoły katolickie i meczety organizuja śluby oraz uroczystości mieszane, raczej nie należy to do problemów. Pojawia się wiele związków tego typu i zazwyczaj nikt nie przyjmuje religii drugiej osoby, jedynie ustala się przed ślubem, w której religii wychowane zostaną dzieci.
Oczywiście istnieją ugrupowania mało tolerancyjne, jak w każdym kraju. Można znaleźć na przykład elementy kultury typu muzyka lub literatura, w których głównym celem twórców jest obrażenie wyznawców innej religii. Nie jest to jednak norma i zazwyczaj taka sztuka nie przechodzi do ogólnego obiegu w albańskiej popkulturze. W albańskim popie, utworach granych w radiach i miejscach publicznych nie uświadczy się czegoś takiego. Przy tym i Chrześcijanie, i Muzułmanie mają czasami takie zapędy, więc nie da się tu zrzucić winy na jedną stronę.
Albańczycy za granicą zazwyczaj nie mają pojęcia, jakiego wyznania są ich rodacy tutaj, na miejscu. Nie rozmawiają ze sobą o takich rzeczach i zazwyczaj ich to po prostu nie interesuje. Ja wiem lepiej, kto ze znajomych mojego męża w UK wyznaje Islam, a kto nie, bo z nimi o tym rozmawiałam, on nie. Nawet z tymi, których zna od 10+ lat.
Na ulicach w Albanii raczej nie uświadczy się strojów muzułmańskich w dużych ilościach. Osobiście widziałam na północy może z 10 kobiet w burce przez czas wszystkich moich pobytów. Na południu jest ich trochę więcej, jednak nadal nie w ogromych ilościach. Normą jest raczej europejski strój. Wiele kobiet w wieku powyżej 50tki nosi chusty, jednak nie świadczy to wcale o Islamie – Chrześcijanki również ubierają się w ten sposób, zasłaniając włosy w dużej części. Młodych dziewczyn nie widuje się w tego typu ubraniach, nie wiem nawet, czy jest to dozwolone w szkołach (spytam w lipcu, gdy tam pojadę).
Na plaży dziewczyny spokojnie mogą nosić bikini, w mieście krótkie spodenki, spódnice. Jedyne, co mnie spotkało w krótkich sukienkach to to, że na mnie ludzie patrzyli (a kto by się na mnie nie patrzył, niczym top modelka, hehe) i oparzenia słoneczne, więc od tamtej pory latem nosze długie i zwiewne suknie, bo nigdy więcej nie chcę używać pantenolu przez tydzień po wyjściu na 20 minut do sklepu (z tymi oparzeniami patrzyli już tylko z bólem w oczach).
Na wezwanie do modlitwy dochodzące z meczetu nikt się nie rzuca na ziemię, ludzie raczej kontynuują to, co robią, i nie zwracają na to większej uwagi. Generalnie większość Albańczyków uważa, że modlić powinno się we własnej głowie, nie na pokaz i nie mogę się z tym nie zgodzić. Ułatwia to życie każdemu. Inni chodzą modlić się do meczetu lub do kościoła.
Albańscy muzułmanie szacunek do kobiet, których nie znają, w codziennym życiu okazują w ciekawy sposób, czyli w ogóle do nich nic nie mówiąc, jeśli nie muszą. Wiele razy chodziłam po mieście sama (również parę razy się zgubiłam, kiedy jeszcze nie znałam wszystkich potrzebnych miejsc) lub tylko z koleżankami i nigdy nikt nas nie nagabywał, nawet nie próbowali do nas zagadywać. Dosłownie raz jakiś typ powiedział do mnie „o sa bukur” (piękna/piękny), kiedy byłam sama na parkingu, by wziąć coś z samochodu, ale nie wiem, czy to było o mnie, czy o nowym Mercedesie szwagra, bo to całkiem zajebisty samochód. Nawet budowlańcy nie gwiżdżą za dziewczynami.
Za to widuje się grupy młodych facetów 20-25 lat pod liceum w centrum, którzy próbują wypatrzyć sobie przyszłą żonę, ale też do nich nic nie mówią, tylko wypytują znajomych-znajomych-znajomych i tak dowiadują się jak dziewczyna, która im się podoba ma na imię, a potem piszą do nich na Messengerze, czy szukają przypadkiem męża, jak już skończą szkołę. Odpowiedź brzmi zazwyczaj „spierdalaj creepie”, bo albańskie dziewczyny nie dają sobie w kasze dmuchać, ale oni twierdzą, że zawsze warto próbować. Nadzieja matką albańskich mężczyzn.
No comments:
Post a Comment